czwartek, 15 stycznia 2015

Dramat

Bardzo często, gdy akurat prowadzę zajęcia z tańca brzucha, używam określenia dramat.
Nie, nie. Nie jest to wcale komentarz do mojej poświątecznej sylwetki.

Tańczymy, liczymy kroki, uderzamy akcentami bioder w takt, a tu nagle mówię "dramat!".
I co teraz?
Zalewamy się rzewnymi łzami i w spazmatycznym teatralnym płaczu tańczymy dalej?
Otóż nie.
Mówiąc "dramat", na myśli mam okazanie emocji - wydobycie poprzez ruch ciała, gesty dłoni i mimikę twarzy, tych wszystkich głęboko skrywanych emocji w nas. Swoiste włożenie całej swojej duszy w ruch. To jest moment, w którym taniec przynosi nam wolność, pozwala wypowiedzieć to, czego nie da się wyrazić słowami.


rys. Nakaya


Poza osiągnięciem swoistego katharsis, na pewno same rozumiecie, że tańcząc do przepełnionych smutkiem pieśni, raczej nie wypada się uśmiechać, czy też na odwrót, interpretując radosną melodię, chyba nie ma sensu pokazywać zbolałej twarzy. Tutaj trzeba jednak być ostrożnym, bo chociaż często instrumenty i muzyka podpowiadają nam nastrój utworu, można się jednak naciąć w kwestii prawdziwego znaczenia wokalu obecnego w muzyce. Jeśli przygotowujecie się do występu, do którego w utworze jest obecny śpiew, spróbujcie poszukać w Internecie tłumaczenia piosenki. Z pewnością rozjaśni Wam to nieco wizję utworu i też na pewno ułatwi adekwatną interpretację taneczną. W tym temacie pragnę gorąco polecić blog umożliwiający znalezienie tłumaczenia interesującej nas piosenki:
http://nauka-arabskiego.blogspot.com/

Pamiętajcie, nie jest to teatr - emocje są prawdziwe!
Zazwyczaj potrzeba czasu - tygodni, miesięcy, lat - aby przestać udawać (dramatyzować), a przełamać w sobie barierę wstydu i skrępowania i pokazać siebie w tańcu, całą swoją osobowość, siłę, radość, ale także smutek, żal, tęsknotę.

Bo taniec brzucha jest pełen wielu barw i zmiennych nastrojów, zupełnie jak dusza kobiety...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz