czwartek, 2 października 2014

Pierwszy krok ku wielkiej podróży




Ooo tak. Zaczęło się. Stworzyłam bloga. Postawiłam pierwszy krok.

Tak naprawdę, pierwszy krok postawiłam ładnych parę lat temu, kiedy stwierdziłam - bez jakiegoś głębszego namysłu, że idę na zajęcia z tańca brzucha.
A zatem poszłam.
Uzbrojona w brzęczącą chustę prosto z Allegro, wkroczyłam boso na salę. W asyście Mamy, bo przecież każda szanująca się nastolatka zawsze musi mieć ze sobą kogoś do towarzystwa.
Zaczęła grać muzyka, jakiej nie słyszałam nigdy przedtem. Głośne, wrzynające się w uszy instrumenty, cała gama bębnów i nietypowych rytmów, do tego głos śpiewaka, który z pewnością ominął kilka lekcji wokalnych. 
Tempo było szybkie. Nie rozumiałam wielu kroków, nogi plątały się pode mną. Umysł tańczył, ale stopy nie czuły tej muzyki. Ale mimo to... podobało mi się!
fot. Aleksandra Czyżewska


Na koniec, usłyszałam, że robię bardzo ładne shimmi. 
Te słowa wiele mi dały. Nie jestem taka beznadziejna. Umiem shimmi. 

Wyszłam z zajęć. 
I już wiedziałam, że na pewno wrócę.
Wracałam. Regularnie przez cztery miesiące chodziłam na zajęcia. Odkładałam swoje skromne kieszonkowe lub to, co zarobiłam, by móc uczęszczać na zajęcia. I nagle stało się!

- A może któraś z Was odważy się na występ solowy?

Wyszłam przed szereg. Tylko ja. Czułam, że mogę i że potrafię. Przecież ćwiczyłam przed lustrem tyle czasu. Jak nie teraz, to kiedy? 
Jeszcze nie miałam swojego stroju. Nie miałam nawet żadnej muzyki. Ale poprosiłam o pomoc i uzyskałam ją. Kupiłam w sklepie indyjskim swój pierwszy strój. Długa czarna spódnica i bluzka z cekinami w kształcie motyla, chyba bardziej w stylu bollywood.
fot. Pamela Tlałka

Czekałam, aż mnie zapowiedzą i włączą mi muzykę do tańca. Z tej całej tremy, myślałam, że zemdleję. Moje nogi zaczęły się dziwnie trząść. To samo czułam w rękach. Wtedy nie znałam tego uczucia. To adrenalina.
3 i pół minuty tańca, które na treningu w domu wlokły się w nieskończoność, nagle mignęły mi szybko - jak pstryknięcie palcami. Brawa i gratulacje. Dziwna ulga. To już! Już po wszystkim.
Ale wtedy wiedziałam, że to dopiero początek.
Początek prawdziwej przygody z tańcem brzucha.



Z tego miejsca, życzę wszystkim, którzy właśnie zaczęli zajęcia z tańca orientalnego - dużo radości i dużo cierpliwości. Nie martwcie się, wszystko przychodzi z czasem. Czerpcie radość z faktu, że tańczycie. Technika przyjdzie sama. Najważniejsza w tańcu jest jego dusza.

Nakaya



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz